Jestem jak Batman. Jestem jak Superman. Jestem jak He-man (ktoś go jeszcze pamięta?) i Pudzian w jednym. Góry przenoszę, ratuję świat od zagłady, zatrzymuję rozpędzone ciężarówki. Do tego jestem jak Koło Gospodyń Wiejskich - śpiewam, tańczę i rysuję ..... i gotuję. Ideał. Silna, zaradna, najlepsza. Do tego zawsze uśmiechnięta i wiecznie idąca do przodu, nigdy oglądająca się za siebie. Po prostu ideał. Ideał spełnienia, sukcesu i siły.
A tymczasem coraz częściej czuję się jak James (sorry James, przyszedłeś mi do głowy, nie uzurpuję sobie niczego, po prostu patrząc na twoją twarz w Skyfall miałam momentami wrażenie, że wiem co czujesz).
James, ten Skyfall ci zupełnie nie wyszedł. Zrobiłeś w nim z siebie mięczaka. Sponiewierany, zdezorientowany, zagubiony.
Zmęczony.
To tyle, co widać. Może było jeszcze gorzej, tylko ci te sceny podczas montażu wycięli? Daj spokój, taki silny facet, na którego liczy cały świat, a mazgai się jak baba? Stary, przestań się rozczulać i użalać nad sobą. Do roboty chłopie! Świat czeka na wybawienie, nie wyobrażasz chyba sobie, że ktoś będzie cię głaskał po głowie?
Komentarze