Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2014

Bohater rodzinny. M., to TY!

Przeglądam, co kiedyś znalazłam w sieci... Niesamowite, że nie tkwiłam w tym jako pierwsza! I skoro ktoś tak dokładnie to opisał, to znaczy, że M. nie był pierwszym, którego to dotknęło. A ja i nasze dzieci nie były pierwszymi, które za to oberwały... Ja się leczę, bo mam tego dosć i chcę być zdrowa. M.? Pędzi dalej przed siebie próbując się sprawdzić i udowodnić, że jednak ogarnął. Pytanie, kiedy znów się wysypie?     Bohater rodzinny Bohater rodziny jest skrajnie odpowiedzialny, obowiązkowy . Zajmuje się wszystkim, co tylko zdoła opanować . Może prać, sprzątać, robić zakupy, zajmować się młodszym rodzeństwem (ten typ DDA to najczęściej najstarsze dziecko w rodzinie). Będzie próbował nie dopuszczać do tego, aby rodzic, który jest alkoholikiem, pił, a przy okazji będzie opiekować się tym drugim rodzicem. Dbać o to, by nie był smutny, przygnębiony. Bohater stara się bronić rodzeństwo oraz niepijącego rodzica przed tym pijącym, zarówno w zakresie przemocy werbalnej,

Na nowo...

Przygotowuję dziś materiały. Ważne. Będą mi służyć... W sądzie... Zabieram sied o tego jak pies do jeża... czuję przeogromne wewnętrzne fuj... wynajduję tysiące powodów, zeby sie za to nie zabrać... Okropne. Przegladam wiec i czytam na nowo wszystko, co zostało napisane i wysłane. Co napisane i zapisane, i niewysłane. Też. Wyświetlają mi się znów już trochę wyblakłe obrazy, czytam porzucone gdzieś na boku słowa... widzę, ile wysiłku wkładałam w to, żeby pokazać jak bardzo bardzo baaaaaaardzo mi zależy. Jak bardzo chcę, pragnę, jak wiele mogę jeszcze oddać, żeby zapomnieć o sobie i sprawić, żeby to, co nazywałam bajką, trwało nadal...   Człowiek, to jednak niezwykłe, nieodgadnione zwierzę. Dopóki tkwi w zaklętym kręgu, zapieprza przed siebie z zamkniętymi oczami, głuchy i ślepy na otaczajace go znaki. Jest jak taki wyrośnięty, umięśniony chomik, którego głównym celem jest sprostanie wymaganiom kołowrotka. Ale potem.... potem czasami robi się wesoło.   U mnie dobrze. Chyb
  A. napisała dziś na swoim blogu  (to zdjęcie to jedno z jej zdjęć): A ja? Wokół mnie, jak pierze z rozdartej poduszki wiruje tysiące możliwości. Chciałoby się znaleźć te najlepsze. Pióra osiadają na rzęsach, opadają na włosy, łaskoczą w nos. Chcesz je strącić, złapać, ale ruch ręki sprawia, że znów zaczynają swój taniec. Zakichane życiowe wybory, powiadam Wam, zakichane...   Kierowana odruchem, w przypływie emocji odpisałam: Zakichane. Taaaak.... Rok temu (za jakieś dwa tygodnie minie rok) stałam pod Twoim domem z mężczyzną mego życia. W zasadzie ja stałam, bo szukałam tych Waszych zielonych okiennic, a on siedział z całą rodziną i naszymi znajomymi w knajpce za rogiem. Byłam szczęśliwa, oddychałam pełną piersią, patrzyłam na zielone okiennice i wzdychałam do swojego cudownego życia. Trzy miesiące później mężczyzna powiedział mi, że juz wtedy nie chciał, a ja po prostu tego nie zauważyłam. Odszedł do innej. Żeby było śmieszniej - jest z nią teraz w tym samym rejonie świat