A. napisała dziś na swoim blogu (to zdjęcie to jedno z jej zdjęć): A ja? Wokół mnie, jak pierze z rozdartej poduszki wiruje tysiące możliwości. Chciałoby się znaleźć te najlepsze. Pióra osiadają na rzęsach, opadają na włosy, łaskoczą w nos. Chcesz je strącić, złapać, ale ruch ręki sprawia, że znów zaczynają swój taniec. Zakichane życiowe wybory, powiadam Wam, zakichane...
Kierowana odruchem, w przypływie emocji odpisałam: Zakichane. Taaaak.... Rok temu (za jakieś dwa tygodnie minie rok) stałam pod Twoim domem z mężczyzną mego życia. W zasadzie ja stałam, bo szukałam tych Waszych zielonych okiennic, a on siedział z całą rodziną i naszymi znajomymi w knajpce za rogiem. Byłam szczęśliwa, oddychałam pełną piersią, patrzyłam na zielone okiennice i wzdychałam do swojego cudownego życia. Trzy miesiące później mężczyzna powiedział mi, że juz wtedy nie chciał, a ja po prostu tego nie zauważyłam. Odszedł do innej. Żeby było śmieszniej - jest z nią teraz w tym samym rejonie świata. Gorąca, piękna, zjawiskowa Toskania. Ze zdjęć pokazowo wrzucanych przez nią prawie codziennie na FB wynika, że jest bosko, cudownie, wspaniale, romantycznie, bajkowo.... Czasami patrzenia na to nie da się uniknąć, stąd wiem... Pracujemy wszyscy razem, wiec wszyscy wiedzą i czasami również uprzejmie donoszą...
A ja... wracam do Włoch za dwa tygodnie ;))) Nie stanę już pod domem, bo będę z moimi trzema córkami trochę za daleko. Ale... wracam... podnoszę się, staram się. Niczego nie żałuję. Co więcej - twierdzę, ze ten przewrót w moim życiu był najcudowniejszą rzeczą, którą mogłam dostać od Boga. Zobaczyłam wtedy siebie odartą ze wszystkiego, jakbym stała naga na środku zalanego zimnym księżycowym światłem placu i patrzyła jak przenikający blask łysego odsłania we mnie wszelkie ukryte i zakopane wcześniej zwierzęta. I...nie spodobało mi się to! Do teraz dziękuję za to, co dostałam w listopadzie. Zostało poniekąd wybrane za mnie, ale... gdyby mi samej przyszło wybierać.... pewnie nie zdobyłabym się na taką rewolucję. A więc... wciągnij Kochana powietrze w płuca. Warto!
Krok. I skok. Woda może być głęboka. Ale będzie dobrze.
Lepiej. Najlepiej, jak może być. Bo Bóg o nas nie zapomina. Delikatnie pcha nas do przodu czasami pozwalając na wybuch granatu, bo bez tego się po prostu nie da....
Nie da się, teraz już wiem...
Komentarze