Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2015

Na okolicznosć /zaćmienia i pierwszego dnia..../

W Wahadełku. Pani z głośniczka, aksamitnie: - Uprzejmie informujemy, że za brak ważnego biletu na przejazd w pociągu ekspres Intercity Premium naliczana jest opłata dodatkowa w wysokości 650 złotych. Ktoś z tylnego rzędu, mniej aksamitnie: A co to kurwa, nie stać mnie? Chopin w tle. Kurtyna. Skubany poeta, przyznam bez bicia. Filip Springer napisał, a ja padłam. Mega. Warto :))) Miłego zaćmienia i pierwszego dnia wiosny :DDDD

To jakaś popierdółka, nie Marian!

Korespondowałam dziś z El. El: (stojąc obok Mariana podczas jakiegoś Vielce Impertynencko (ważnego) Przydarzenia) : Właśnie przyglądam się M. Szukam w nim Mariana. Zet: O, i jak? Przystojny? El: Eeeeee...... Zet: No dawaj, dawaj.... Ładny, czy zombie, jak od 1,5 roku? Może nie podchodź, bo jak ugryzie staniesz się wampem... przepraszam - wampirem. Może po prostu pogratuluj mu bycia bohaterem tego bloga? To zawsze honor, nie? El: Eeeee. Jakiś taki.... nie dla ciebie. Może nie widzę wnętrza, ale nie :) Zet: Czemu nie? Pisz mi szybko, zbieram materiał do kolejnego rozdziału! El: No bo jeśli to Marian, to jego aktualna wersja nie wygląda na kogoś, kto da ci energię. Jak dla mnie - sprawia wrażenie człowieka-chorągiewki. Teraz pewnie wieje z innej strony.... Zet: Nie wieje, raczej... dmucha :)))) El: Piźdźi :))) Normalnie, nie wiem, co w nim widziałaś. Ku...a... zajął mi miejsce przy stoliku. Już go nie lubię.... po dłuższej chwili: El: Nie, zdecydowanie

spociły mi się moje królewskie podpachy

Jestem cudna. Jestem wspaniała. Jestem boska. Balonik Jestem tolerancyjna, kocham ludzi. Marzę o pokoju na świecie. Balonik Jestem ulotnym motylem. Balonik Złapałam Pana Boga za pięty. Balonik Jestem szczęśliwa. Balonik Unoszę się nad powierzchnią kryształowego jeziora. Balonik Jestem rusałką. Możecie mnie wielbić. ba.lo.nik Możecie składać mi hołd. Pozwalam. BALonik Tak. Macie prawo całować moje królewskie stopy. BA.LO.NIK ....... Baloniki. Kolorowe puste baloniki. Jestem cudowna - czerwony balonik Jestem boska - balonik amarantowy Jestem tolerancyjna - balonik fioletowy Kocham świat - błękitny Unoszę się nad taflą jeziora - blady róż Możecie składać mi hołd - w ustach rusałki następuje niewielka detonacja. Po ich otwarciu wydobywa się z nich chmura białych stokrotek. Możecie całować moje stopy - rusałkowe stokrotki wirują w powietrzu unoszone podmuchami wiatru. No dalej, CAŁUJCIE! - z uchylonych ust nimfy wylatuje stado kolorowych motyli. Ale... najpierw musici

Zbiegi okoliczności

Zbieg okoliczności to nagłe, intensywne działanie Pana (Mariana), takie żebyś nie zorientował się, że to On interweniował. Tak mawiał pewien święty. Od wczoraj zapomniałam jaki. Ale tak twierdził. Rację miał. Bardzo miał rację :)  Szustak tak wczoraj opowiadał. Pojechałam, chociaż rzygałam ze zmęczenia. Usłyszałam, co miałam usłyszeć. Dziś rano, zamiast jęczeć i prosić jak zwykle, zapytałam: Panie, co mogę zrobić, żeby pokazać jak bardzo Cię kocham? W życiu nie miałam takiej chęci do życia i uśmiechu na twarzy, jak dziś! :D

daj cierpliwość/siłę/mądrość

by pogodzić się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie/by zmienić to, co zmienić mogę/by odróżnić jedno od drugiego Jedno z drugim, to znany cytat Marka Aureliusza. Ostatnio tak się miotam, że o tym zapominam. A nie powinnam, bo spokój, to najważniejsza rzecz, jakiej teraz potrzebuje. Przechodzę po kolei to, co zostało postawione na mojej drodze. Często wypieram i kumuluję, dlatego granat wybucha z opóźnieniem i czyni ogromne spustoszenia. Jeszcze chwila, zanim nauczę się to wszystko przezywać jak normalny człowiek. Wydaje mi się, że znoszę wszystko z pokorą. Ale czasami... po prostu nie ogarniam.  Małe rzeczy urastają do rangi katastrofy światowej, rzeczy, które nie powinny być już moje i mnie dotyczyć - dotykają niejako 'same' w sposób bolesny, a przeszłość która należy wybaczyć i zapamiętać - nie pozwala się zamknąć i wyważyć. Nie spodziewałam się, że rekonwalescencja będzie aż tak ciężka. A jest cholernie. Cholernie ciężka. Od czwartku zaczynam intensywną tera

Syrena z Wyspy NIC

Zupełnie inaczej miałam to napisać. Zrobiłam to już nawet... ale chyba nie o to w tym wszystkim chodziło... więc od początku... Sąd. Zeznające moje przyjaciółki, jego brat. Obrażający mnie permanentnie jego adwokat. I wisienka na torcie - kochanka. Uskrzydlony, egzaltowany Czarny Anioł. Syrena śpiewająca o cudnym świecie, jaki dla nich stworzyła, próbująca omamić wszystkich (najbardziej chyba siebie samą) pieśnią o radości, pokoju i miłości. Po standardowym hollywoodzkim Oskarowym zakończeniu wystąpienia słowami: Marian jest wspaniałym ojcem, kocha Młodą najbardziej na świecie, brakowało mi jedynie formułki: marzę o pokoju na świecie, chcę założyć przedszkole integracyjne, a do udziału w tym konkursie namówiła mnie siostra. Czarnowłosy Anioł stoi ubrany w  czarną, zbyt dużą sukienkę, czarne buty i czarne rajstopy. Czarne rozpuszczone włosy trzyma puszczone luźno na plecach. Głowę trzyma wysoko, patrzy w oczy sądu odważnie, co chwila używając mądrych słów. Odpowiadając na pytani

Wszystkie Mariany. To biedne. Chłopaki.

Jechałam wczoraj do pracy i nagle mnie olśniło. Te Mariany to strasznie biedne chłopaki. Tak biedne, że nawet nie chce mi się obmyślać zemsty, czy czegoś podobnego... Bo tak... niby tak fajnie... że świat zbawiają, że królami świata są.... ale... Maczo-sraczo. No bo jest tak. Młoda ma zapalenie płuc. Ostatnio widział ją dwa tygodnie temu. Siedzimy w domu, leczymy się. Nie chce jej widywać, bo dom parzy. Posiedzimy tu jeszcze chwilę. Więc zobaczy ją za następne dwa tygodnie. Podsumowując: cztery. Cztery długie tygodnie. Z jednej strony sądzę, że mimo deklaracji, mu jednak chwilowo na niej nie zależy. Z drugiej, czasami nawet kamień by zmiękł. Sraczo też na bank miewa gorsze dni. Ja bym wymiękła już po tygodniu, ale ja to inna para kaloszy - jestem miękkim ogórkiem (nie jestem więc miarodajna). No ale nie zmienia to faktu, że bym wymiękła. Maczo to co innego... ale ile może? Dwa? Trzy? Cztery tygodnie? Może miesiące? Lata? Ok, może lata. Ale każdy ma swój kres. Z maczo robi