by pogodzić się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie/by zmienić to, co zmienić mogę/by odróżnić jedno od drugiego
Jedno z drugim, to znany cytat Marka Aureliusza. Ostatnio tak się miotam, że o tym zapominam. A nie powinnam, bo spokój, to najważniejsza rzecz, jakiej teraz potrzebuje.
Przechodzę po kolei to, co zostało postawione na mojej drodze. Często wypieram i kumuluję, dlatego granat wybucha z opóźnieniem i czyni ogromne spustoszenia. Jeszcze chwila, zanim nauczę się to wszystko przezywać jak normalny człowiek. Wydaje mi się, że znoszę wszystko z pokorą. Ale czasami... po prostu nie ogarniam. Małe rzeczy urastają do rangi katastrofy światowej, rzeczy, które nie powinny być już moje i mnie dotyczyć - dotykają niejako 'same' w sposób bolesny, a przeszłość która należy wybaczyć i zapamiętać - nie pozwala się zamknąć i wyważyć.
Nie spodziewałam się, że rekonwalescencja będzie aż tak ciężka. A jest cholernie. Cholernie ciężka. Od czwartku zaczynam intensywną terapię (tak jakby te dwa dotychczasowe dni nie były intensywne...). Nie boję się, przynajmniej nie oficjalnie. Podświadomie być może tak. Ale chcę tego bardzo. Bo już teraz widzę, że opornie, ale idzie. Że nawet wywleczone na powierzchnię pięciominutowe spóźnienie na spotkanie ma znaczenie. I nie takie, jakby się na pozór wydawać mogło.
Pracuję. Panie, daj cierpliwość/siłę/mądrość!
Komentarze