Byłam na pierwszych zajęciach. Tematy banalne, tak banalne, że na początku zastanawiałam się, po co tam siedzę. Bo najpierw pytanie o to, czym jest rodzina, a potem o to czym jest odpowiedzialność. Phi.... oczywiste oczywistości - pomyślałam, uśmiechając się z niedowierzaniem. Potem nie było mi już tak wesoło... w zasadzie wyszłam zadziwiona, raczej roztrzęsiona, świadoma tego że muszę zacząć uczyć się wszystkiego od nowa. Przede mną 22 tygodnie.
Chciałabym już to wszystko wiedzieć, ale zdaję sobie sprawę z tego, że nad tą wiedzą trzeba jeszcze pracować. Że samo jej posiąście nie spowoduje, że moje życie się zmieni. Że muszę o tym myśleć i konsekwentnie wprowadzać w czyn. Zaczynam od Odpowiedzialności. Rodzina będzie potem...
Co znaczy być odpowiedzialnym cżłowiekiem? Oczywiscie! Ponosić konsekwencje swoich czynów - wykrzyknęłam. Opiekować się i troszczyć o innych - dodali pozostali. A tymczasem, wcale nie! To, co w moim przekonaniu miało być odpowiedzialnością, wcale nią nie było!
Odpowiedzialność, to DBANIE O WŁASNE POTRZEBY!
Żeby to robić, trzeba:
- znać swoje potrzeby,
- dać sobie do nich prawo,
- wiedzieć jak je zaspokajać,
- zaspokajać je.
Trzeba też umieć ZDROWO BRONIĆ SWOICH GRANIC (nie wchodząc w walkę).
Umieć korzystać ze swoich uczuć jako informacji w kontakcie z otaczajacym światem.
Umieć mówić wprost o swoich uczuciach.
Dbać o swoje zdrowie, kondycję fizyczną i psychiczną.
Świadomie wybierać prawa, z których chcę korzystać.
Liczyć się z konsekwencjami podejmowanych decyzji.
Wyznaczać cele i dążyć do nich korzystając z własnych zasobów lub pomocy innych.
Tylko jeden punkt zgadza się z tym, co miałam w głowie! Reszta? Reszta dotychczas kojarzyła mi się z EGOIZMEM! Dbać o własne potrzeby? Zaspokajać je? Bronić granic? Dbać o zdrowie? Wybrać prawa, z których chcę skorzystać? Cóż to za herezje!!!!
Przecież będąc żoną i matką myślisz przede wszystkim o facecie i dzieciach, nie o sobie! Przecież ciebie nie ma! Są wszyscy, ty po prostu zasypiasz wieczorem sterana na sofie. Kupujesz kolejną szytą na miarę koszulę i zamawiasz personalizowane spinki do niej u modnej artystki. Mówisz: kotku, jesteś takim ciachem, że najchętniej bym cię zjadła! Czekasz na drobne skinienie, bądź gest świadczący o tym, że twój Ksiażę ma nastrój żeby pójść z tobą do łóżka (bo ty masz go zawsze, bo dlaczego nie?). Nie myślisz o sobie, bo nie jesteś egoistką. Nawet dzieci schodzą na trochę dalszy plan (nie tak jednak daleki, jak ty sama). Budujesz cokół, na cokole stawiasz piękny pomnik, do którego codziennie odprawiasz modły. A pewnego dnia bożek schodzi z cokołu i spokojnie, najspokojniej na świecie odchodzi, rzucając za siebie - wypaliłem się...
Głupia egoistko, może za mało myślałaś o innych, zbyt dużo o sobie?
Komentarze