Przejdź do głównej zawartości

Syndrom piąty. Brak umiaru!

Czytam to, co podsuwa mi Marian. Na przemian. Raz jedną książkę, raz drugą. Ufam mu ślepo, bo zawsze trafia w sedno. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby dał mi do rąk coś, co nie odpowiadałoby konkretnej chwili mojego życia, albo było dla mnie zbyt trudne i niezrozumiałe w danym momencie.

Dziś też... najpierw o spadaniu i doświadczaniu. I o tym, że to nie kara, ale wychowywanie mnie do bycia dorosłą na Jego sposób. A ponieważ zrozumiałam już jakiś czas temu, że tylko tego chcę, staram się akceptować i iść do przodu.

Przed chwilą drugi fragment z kompletnie innego bieguna. Od czasu do czasu czytam o DDA. Od czasu do czasu, bo nie zawsze mam na to siłę. Robię przerwy, bo...boli. Te kwestie są tak trudne i tak bezpośrednio i dokładnie opisujące to, co się ze mną działo przez te wszystkie lata i to, co tak boli przy każdym dotknięciu, że czasami nie mam po prostu siły czy może odwagi, żeby choćby się do nich zbliżyć.


Dziś się udało.



Toksyczne związki by Pia Mellody. Dziś o trudności w doświadczaniu i wyrażaniu swojej rzeczywistości z umiarem.


Brak powściągliwości jest być może najbardziej rzucającym się w oczy symptomem współuzależnienia. (...) Takie osoby zdają się po prostu nie rozumieć, co to jest umiar. Są albo całkowicie w cos zaangażowane, albo w ogóle to ich nie obchodzi, osiągają szczyty szczęścia albo są zupełnie zdruzgotane.
Ciało. (...) brak umiaru w sferze fizycznej ujawnia się też w nadmiernej otyłości lub - przeciwnie - w chorobliwej chudości, a  także w pedantycznej schludności lub w zdumiewającej niechlujności wyglądu, co jest skutkiem różnych przymusowych zachowań.
Myślenie. Osoby takie myślą kategoriami czarne-białe, słuszne-mylne, dobre-złe; prawie nie znają obszarów szarych. Mają trudności w dostrzeganiu różnych opcji w życiu - dla nich istnieje zawsze tylko jedna słuszna odpowiedź. W stosunkach z ludźmi często kierują się zasadą - 'jeśli nie zgadzasz się ze mną całkowicie, jesteś całkowicie przeciwko mnie'. Rozwiązania różnych problemów zawsze są krańcowe.
Uczucia. Rdzeniem współuzależnienia jest trudność w określaniu uczuć i jak się nimi dzielić. Współuzależnieni przeważnie nie potrafią panować nad swoimi uczuciami - nie odczuwają żadnych emocji, lub odczuwają je bardzo słabo, albo tez przeżywają eksplozję uczucia, które może być euforią szczęścia, bądź dnem rozpaczy....

Tak, to ja. Dlatego właśnie czytam tak wolno. Strasznie boli czytanie o rzeczach, które przez lata głęboko skrywane doprowadzały do prawdziwego obłędu, które powodowały, ze myślało się o sobie jak o potworze bez uczuć, bez serca i bez jakiejkolwiek przyszłości....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kochałem ją

Kochałem ją. Anna Gavalda . Koleżanka właśnie przyniosła mi książkę. Już opis utwierdził mnie w przekonaniu, że chcę ja przeczytać. Może wtedy coś z tego zrozumiem... Pierre w młodości odtrącił miłość swojego życia - tak mu nakazywało poczucie obowiązku wobec żony i dzieci. Dziś, będąc już starszym mężczyzną, nie jest pewien słuszności swojego kroku. Cień Matyldy towarzyszy mu przez całe życie. Po 30 latach historia zatoczyła koło. Oto jego syn, Adrien, mąż Chloe i ojciec dwóch córek, odszedł do innej kobiety... Autorka nie zajmuje stanowiska wobec tych dwóch skrajnych postaw. Interesuje ją stan ducha osób porzuconych i porzucających. W obu przypadkach udręka psychiczna jest trudna do zniesienia. ( www.swiatksiazki.pl ) Tak, chcę ją przeczytać. Małe wydarzenie dnia wczorajszego tak bardzo zmąciło mój spokój, że mam wrażenie, że znów od nowa rozpoczęła się szaleńcza droga mojej duszy pod górę... a może w dół? trudno to określić. Bo boli. Teoretycznie w dół nie boli, a...

To jakaś popierdółka, nie Marian!

Korespondowałam dziś z El. El: (stojąc obok Mariana podczas jakiegoś Vielce Impertynencko (ważnego) Przydarzenia) : Właśnie przyglądam się M. Szukam w nim Mariana. Zet: O, i jak? Przystojny? El: Eeeeee...... Zet: No dawaj, dawaj.... Ładny, czy zombie, jak od 1,5 roku? Może nie podchodź, bo jak ugryzie staniesz się wampem... przepraszam - wampirem. Może po prostu pogratuluj mu bycia bohaterem tego bloga? To zawsze honor, nie? El: Eeeee. Jakiś taki.... nie dla ciebie. Może nie widzę wnętrza, ale nie :) Zet: Czemu nie? Pisz mi szybko, zbieram materiał do kolejnego rozdziału! El: No bo jeśli to Marian, to jego aktualna wersja nie wygląda na kogoś, kto da ci energię. Jak dla mnie - sprawia wrażenie człowieka-chorągiewki. Teraz pewnie wieje z innej strony.... Zet: Nie wieje, raczej... dmucha :)))) El: Piźdźi :))) Normalnie, nie wiem, co w nim widziałaś. Ku...a... zajął mi miejsce przy stoliku. Już go nie lubię.... po dłuższej chwili: El: Nie, zdecydowanie...

Nie mam ochoty. Dlaczego, mamo?

- Jak zadzwonisz do mnie, a tata nie odbierze,  to ciocia może odebrać i mnie zawołać. - Nie kochanie, ciocia na pewno nie odbierze mojego telefonu.  - Dlaczego Mamo? Znasz ciocię? - Znam. - Ona cię też zna? - Tak. - A skąd? - Pracowałyśmy razem. - Jak to? - No, pracowałyśmy razem. W pracy. - Byłyście koleżankami? - Tak, byłyśmy koleżankami. - Nie chcesz do niej dzwonić? - Nie. - Dlaczego? Trwam w ciszy. Nie chcę odpowiadać. - Dlaczego nie chcesz rozmawiać z ciocią? - młoda napiera, nieświadoma w ogóle tego, jak bardzo powstrzymuje się, żeby nie wybuchnąć i swoją odpowiedzią nie zrobić JEJ krzywdy. - Byłyście koleżankami. Już nie jesteście? - Nie, już nie. - Dlaczego? - Nie mam ochoty z nią rozmawiać. - Dlaczego?????? - te jej dlaczega są takie męczące! - Byłyście koleżankami, a już nie jesteście. Tata zamieszkał z nią, a nas zostawił. - Tak, tak właśnie było. Dlatego nie mam ochoty na rozmowę. Jestem w szoku, jak szybko złożyła puzzle w całość. - ...