Facet jest jak pies. To wiedziałam, babcia zawsze tak mówiła. 'Dziady są jak psy - i to masz, Córeńka (tak do mnie mówiła), zapamiętać na całe życie! No to zapamiętałam. Ale... rozbawiło mnie ostatnio pewne spotkanie. Rozbawiło i dało wiele do myślenia... I przypomniało to, o czym mówiła Babcia. Może w inny sposób, ale.... jakby przypomniało mi się ;))
'Faceci są jak psy, jak się boją, to szczekają i gryzą' - tak mi powiedział dwa dni temu pewien mądry, jak zorientowałam się po rozmowie, człowiek. Ha... I co ja mam teraz zrobić z tą wiedzą? Zacząć studiować kynologię, cholera?
Dobra, na spokojnie. Nie dość, że szczerzy kły, szczeka i gryzie, to jeszcze kompletnie nie można do niego dotrzeć. Zero porozumienia, zero możliwości przebicia się, szansa, że jak się poruszysz, natychmiast rozerwie ci tętnicę. Jedyny ratunek? Oblać zimna wodą, wtedy ochłonie. Tylko to działanie na chwilę... Albo.... może.... ułożyć....?
Dobra, na spokojnie. Nie dość, że szczerzy kły, szczeka i gryzie, to jeszcze kompletnie nie można do niego dotrzeć. Zero porozumienia, zero możliwości przebicia się, szansa, że jak się poruszysz, natychmiast rozerwie ci tętnicę. Jedyny ratunek? Oblać zimna wodą, wtedy ochłonie. Tylko to działanie na chwilę... Albo.... może.... ułożyć....?
Taki zły i szczerzący kły doberman siedział dwa dni temu na mojej sofie. Z gardła wydobywał mu się nienawistny warkot, zęby miał obnażone do granic możliwości, gdybym nie wyszła, toczyłby z pyska płaty brudnej piany. Nie szczekał, ale to tylko z powodu tego, że siedziało przy nim nasze dziecko. Mnie za to poniosło. Z niedowierzaniem słuchałam tego, co wyrzucał w moją stronę, wcześniej wbił mi nóż w serce porównując mnie do najbardziej znienawidzonego (przez nas wspólnie) człowieka, który był przyczyną kupy naszych nerwów i problemów przez ostatnie lata...
Zamiast wylać na niego wiadro zimnej wody, wyleciałam z domu trzaskając drzwiami.
Następnego dnia usłyszałam o szczekaniu i gryzieniu i... to było MÓJ kubeł zimnej wody. Osadził mnie na miejscu, spowodował, że zaczęłam na nowo myśleć, dał mi możliwość zatrzymania się w biegu i nie pozwolił, żeby sprężyna napędzająca mnie do życia - z powodu zbyt dużego napięcia i zbyt mocnego nakręcenia zbyt wiele razy - pękła, wyprostowała się, jak w starym zegarze - i nie wróciła już do swojego pierwotnego kształtu.
Jak pies. Najpierw uspokoić. Potem zdobyć zaufanie. Powoli. Potem obłaskawiać. Zacząć głaskać. Założyć kaganiec. Wyprowadzić na spacer.
Cóż. Zastanowię się. Przecież zawsze wolałam koty... :D
Komentarze