Przejdź do głównej zawartości

Dupa, dupa. Czarna dupa. Biała dupa. D.U.P.A

Upadki i wzloty. Wiara, nadzieja, miłość, Nienawiść, zwąpienie, apatia. Płacz do wyrzygania flaków, euforia na przemian z dojmującym smutkiem i szaleńczą pewnością, że wszystko będzie jak było.
 
Potworne huśtawki nastrojów, niepewność, słowa ostrzejsze, niż najostrzejszy nóż przeciągany po tętnicach.
 
Niemoc podniesienia się z kolan, nienawiść, na przemian z niedpowierzaniem i rozpaczą, że wszystko co słyszę i otrzymuję to bezlitosny podarunek od teraz na zawsze. Bronię się przed tym rękoma i nogami.
 
Okruchy szkła Królowej Śniegu w sercu Kaja, niemożność dotarcia do jego wnętrza. Jego ciało potwornie najeżone kolcami i złością. Odpychanie każdym słowem i gestem. Bezlitosne słowa tnące serce na tysiące niesklejalnych kawałków.  
 
Zwątpienie i potworny, ciągnący się gdzieś w środku smutek, który nie pozwala normalnie funkcjonować.
 
To tak w skrócie... myślałam, że powoli zacznę dochodzić do siebie i podnosić się z tej historii, tymczasem im więcej drzew.... desperacko próbuję odczarować sytuację, ale wymyka mi się spod kontroli. Czuję, że nie potrafię tego kontrolować a wszystko z dnia na dzień zamiast nabierać znaczenia, zaczyna być coraz mniej ważne...
 
Nie ogarniam...
 
Mam wyrzuty sumienia, że cały czas kręcę sie wokół tego samego tematu, ale nie potrafię oderwać od tego myśli. Cały czas siedzi to we mnie tak głęboko, że nie potrafię nawet czasami z przerażenia oddychać...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Poskromić nieposkromione

Pokora. Pochylona głowa. Nikt nie uprzedzał, że będzie aż tak ciężko... Najcięższe jest poskromienie swoich ambicji. Schowanie ich do kieszeni. Zapuszkowanie. Uległość. Pokora właśnie. Tak, to jest najcięższe... walczę z tym, pracuję, już-już wydaje mi się, że się udało i zaliczam kolejną cholerną glebę... Terapia trwa. Widzę jej rezultaty. Ale... dziś jest dzień, kiedy nie widzę nic. I w którym nie chcę słyszeć, ze dalej coś jest. Bo na teraz... nie ma nic. Jest ściana...

Praca domowa

Dobrze Pani idzie pisanie, napisze więc Pani pracę domową - mówi kobieta siedząca naprzeciwko mnie uśmiechając się do mnie. Od kilku tygodni spotykamy się średnio co dwa-trzy dni i rozmawiamy. O wszystkim i o niczym. Tak po prostu. Analizujemy. Myślimy. Uspokajamy. Odczarowujemy. Potrzeba mi tego, już dawno mi to było potrzebne, tylko nie znajdowałam na to czasu, bo miałam wrażenie że daję sobie ze wszystkim radę. Tymczasem nawastwiło i nałożyło się tyle, że jednak nie dałam rady.   Jest początek roku, czas podsumowań i równego układania rzeczy na półkach. Proszę bardzo. Mogę układać, tym bardziej, że przerobiłam to już chyba wcześniej we własnej głowie, teraz tylko systematyka i decyzja czy czerwone swetry idą do swetrów czy do koloru czerwonego a granatowe dżiny do ciemnych czy może do casual clothes....   Co było dla mnie najcenniejsze w minionym roku?   Paradoksalnie, mimo wszystko, to co się stało... i wszystko, co jest z tym związane. Sporo ...

Jak trwoga, czyli niezbadane są ścieżki....

  Z listu do R.   (..) Poza tym... nasze kryzysy zostały nam dane DLA NAS SAMYCH. To MY sami mamy się nauczyć tego, jak być SOBĄ SAMYMI. Innymi słowy jak sprawić, żebyśmy na powrót zawierali 100% cukru... w cukrze. Bo żyjąc szybko i chaotycznie straciliśmy znaczną jego część.   Już teraz wiem, że Bóg zesłał nam to wszystko, żebyśmy się zatrzymali, przejrzeli na oczy i WYCIĄGNĘLI WNIOSKI. A wniosków wyciąganie, to dla mnie proces. Przykład? No, wczoraj wydawało mi się, że wszystko już skumałam i już Marian może wracac do domu, 'Boże, jestem zrobiona z tematem, niech juz wraca, tylko szybko, bo tęsknię!'. A tymczasem to nie hipermarket całodobowy. Bo drugiego dnia w południe otwiera się nagle przede mną głęboka wiedza, głębsza i znacznie bardziej subtelna i uduchowiona, niż ta poprzednia....   O to właśnie chodzi... taka powieść szkatułkowa, jak 'Pamiętnik znaleziony w Saragossie'. Czytałeś? Ja nie skończyłam, bo na końcu zm...